Najpierw do pracy, a w drodze powrotnej do miasta załatwić parę rzeczy. Całkiem spoko jechało mi się rowerem po Wrocławiu (wcześniej przez centrum jeździłam tylko z Marzenką), wprawdzie jakby się przyjrzeć mojej trasie, to pewnie tropem pijanego węża, ale dotarłam tam, gdzie powinnam. ;)
Rano do pracy wyszłam wcześniej. bo wiał huraganowy wiatr. Po pracy siłownia. Wczorajsza setka ładnie weszła, za to dzisiejszy trening wcale. Jutro po pracy odpoczywam (tylko najpierw załatwię milion spraw). ;)
Po weekendowej przerwie od roweru trzeba było skorzystać z dnia wolnego i pięknej pogody. Ulubiona trasa na Sobótkę przez wsie i okrążenie Mnicha w drugą stronę (jakoś tak wolę). Pierwsza połowa trasy pod wiatr, momentami dość silny. Powrót z wiatrem aż do Żórawiny - szybko i bez zmęczenia. Ale tuż przed Żórawiną wiatr zaczął się zmieniać - ze sprzyjającego skosem w plecy w boczny i porywisty, później skosem w twarz z lewej strony. Przybrał na sile tak, że kilkakrotnie niemal wypuszczałam kierownicę z rąk, gdy szarpało np. po wyjeździe zza budynku albo mijającego mnie auta. To było totalnie męczące 10 km. Niemal na całej trasie piękne słońce i wiosenna temperatura. Było fajnie! STRAVA
Kilka dni przerwy od roweru w terenie, bo trenażer wpadł. Weekend, siłownia, mata, takie tam... Moje marudzenie na zimę chyba przynosi efekty - dziś ciepło na dworze. Niech już tak zostanie!!
Wieje dziś we Wrocławiu niefajnie. I co z tego, że są ścieżki rowerowe, nawet te asfaltowe, bez krawężników i kostki, skoro w sporej części już dziś była na nich warstewka lodu/gołoledzi. A to dopiero pierwsze większe przymrozki tej zimy... :/ Brakuje mi roweru, mało tych jazd, byle do wiosny...
Zimno, wietrznie i szybko. Dojazd do Sobótki główną drogą, jedna, z dwóch zaplanowanych, pętla Mnicha, powrót tą samą drogą. Było totalnie zimno - życie uratowała nam kawa na Orlenie - ciepła, słodka i wypita niemal duszkiem. Stopy i dłonie mi przemarzły, ale jechało się super - czuję dziś uda - nie próżnowałam. I po raz pierwszy od dawna miałam koło przez całą drogę - to fajne. Ogólnie to był bardzo dobry weekend. Oby więcej takich. :)