Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2017

Dystans całkowity:778.60 km (w terenie 73.00 km; 9.38%)
Czas w ruchu:37:04
Średnia prędkość:21.01 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:32.44 km i 1h 32m
Więcej statystyk

praca

Czwartek, 30 listopada 2017 · Komentarze(0)
Zimno, mgliście, deszczowo - paskudnie. Jutro bez roweru, ale pewnie wieczorem trenażer. Kręci się, kręci! :D 

Rower!

Środa, 29 listopada 2017 · Komentarze(0)
Jejku, jak ja dawno nie jechałam już dłuższej trasy! Jak mi tego brakowało! 
Od rana siłownia, a później szybkie ogarnięcie i na rower. W sumie trochę skucha, bo nogi czułam dość konkretnie po porannych ćwiczeniach. Ale pal to licho, nauka na przyszłość i tyle. Po prostu trochę mi się nogi dziś potrzęsą i tyle. :p

Wypróbowane moje śliczne nowiutkie białe nowości. Zupełnie inna jazda, ale szybko można się przyzwyczaić. Wprawdzie tu pobolało, tam zmarzło, ale luz - dopracujemy system i będzie git. 
Dobrze mieć kogoś, kto wypchnie cię ze strefy komfortu i będzie motywował, by wciąż sięgać dalej i mocniej. Na razie wprawdzie to tylko przygrywka, ale rewolucja już się tli, nic tylko patrzeć, jak wybuchnie z pełną mocą. ;) Także jest dobrze. A będzie jeszcze lepiej. Na wszystkich płaszczyznach, mam nadzieję. 

Pogoda dziś idealna - momentami wychodziło słońce, wiatru właściwie zero, tylko zimno. Cóż - końcówka listopada, nie można się dziwić. Pomijając bolące mięśnie jechało się pięknie. Większy ruch dopiero pod sam koniec, na ostatnich 20 km. Wcześniej - cicho, pusto, idealnie. Dojechane do Świątnik i zawrócone. Trochę w sumie zapomniałam, jak się jeździ ghostem i przeżyłam lekkie zdziwko, jak wsiadłam - taki malutki, leciutki. Ostatnio tylko na trenażerze go eksploatuję - potrzebne nam już było wyjść na powietrze. 

praca

Wtorek, 28 listopada 2017 · Komentarze(0)

Praca

Poniedziałek, 27 listopada 2017 · Komentarze(0)
Rano siłownia, później druga zmiana. Ciągnie mnie w góry, ale w środę najwyżej okolice Sobótki...

praca

Niedziela, 26 listopada 2017 · Komentarze(0)
Z pracy, do pracy, ale wieczorem pokręcone na trenażerze. Przekonuję się powoli do rozwiązań, o których wcześniej nawet nie chciałam słyszeć. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 

praca

Sobota, 25 listopada 2017 · Komentarze(0)
Miał być poranny trening, ale przeziębienie tym razem wygrało. Powoli wracam do żywych, ale byłoby nie na długo, gdy wczoraj jakiś pajac wyprzedzał mnie w czasie mojego lewoskrętu na skrzyżowaniu (sygnalizowałam skręt). 

Praca

Piątek, 24 listopada 2017 · Komentarze(0)
Dziś tylko praca, w dodatku na skróty. ;)

Spacerem po okolicy

Czwartek, 23 listopada 2017 · Komentarze(0)
Plan był inny, ale rzeczywistość go zrewidowała. Chciałam z domu ruszyć w górę i z górnego asfaltu poszukać źródła św. Wolframa, ale poniżej Czterech Dróg trwała zrywka drewna i droga była zamknięta. Zawróciłam więc i podjechałam na Pięć Dróg, skąd wybrałam kierunek na Sępią Górę. Podjechałam na szczyt, zachwyciłam się widokiem leżącego poniżej Świeradowa i rozległej panoramy Pogórza Izerskiego i ruszyłam w dół. Niestety, okazało się, że wiatr jest tak silny, ze mniejszego wysiłku wymaga droga w górę. Zawróciłam więc ponownie i pojechałam do Kotliny, gdzie przyjrzałam się ruinomskałom. Stamtąd na szagę do Gierczyna, zboczem Blizbora zbadać tajemnicę murków i do domu. Później jeszcze na dworzec i już pociągiem do Wrocławia. 

W góry!

Środa, 22 listopada 2017 · Komentarze(0)
Dwa dni wolnego w środku tygodnia nie trafia się często, acz w listopadzie dwukrotnie. ;)
Ponownie korzystając z okazji wybrałam się w góry do mamy. Wrzuciłam bladym świtem rower do pociągu i ruszyłam z Wrocławia do Lubania. Z Lubania rowerem do Domku pod Orzechem. Od Mirska towarzyszyła mi już mama. Po południu pieczenie pierników

praca

Poniedziałek, 20 listopada 2017 · Komentarze(0)