Do pracy na popołudnie, a później dzień był jakiś taki duszny, ciężki, gorszy. I noc mnie skusiła. Do Żórawiny i z powrotem inną drogą, ale przypomniałam sobie dlaczego kiedyś tak lubiłam jazdę nocą. I gdy znów mogę, to wrócę do tego. Chociaż czasem, chociaż na chwilę.
No nie, w sobotę nie wiało. Wiało dziś. Najpierw pod wiatr miejscami 15km/h na miękkich przełożeniach, bo nie szło mocniej, później z wiatrem 35 km/h lekko kręcąc. A przy bocznym z całej siły trzymając kierownicę, żeby nie odlecieć z drogi.