Towarzysko
Poniedziałek, 5 czerwca 2017
· Komentarze(1)
Z mamą ustaliłyśmy, że rower popołudniem, jak wiatr trochę się uspokoił. I rzeczywiście, po obiedzie nie był już tak silny, jak wcześniej i spokojnie dało się jechać. W planach Kamień, Dziwnówek, trasą nadmorską do Lędzina, Cerkwica. W trakcie przerwa w Trzęsaczu na gofry. W Cerkwicy mama skręca do domu, a ja jadę jeszcze raz do Świerzna, żeby dokręcić do zaplanowanych 100 km. Na rondzie, gdzie się żegnamy akurat przejeżdża dwoje kolarzy na szosach - doganiam ich szybko i spokojnie dojeżdżamy do ronda w Świerznie, gdzie ja zawijam na Trzebiatów, a oni do Gryfic. Jechało się spokojnie, przyjemnie, i, jak się okazuje, nie tak powoli... :)