3000 km, ale fuuuuj!
Piątek, 2 czerwca 2017
· Komentarze(0)
Jechało mi się dziś tragicznie, okropnie i fuj! Gdyby nie świadomość, że nie pojeżdżę konkretniej ani jutro, ani w niedzielę, to skończyłabym pewnie na 40 km. Maksymalnie. A tak... w Świerznie skręciłam na Gryfice, z zamiarem dalszej jazdy na Golczewo i Kamień, ale zaraz za Gryficami, jak pomyślałam o jeździe pod silny wiatr odsłoniętą drogą za Golczewem, to zwątpiłam i...zawróciłam do Świerzna. Stamtąd, tradycyjnie już, na Kamień, z myślą, że moooże, mooooże na Dziwnów. Ale znów - wiatr z północy, a mi się nie chce. To zawrotka i do domu. Umęczyłam się totalnie.