120 w słoneczku
Niedziela, 26 marca 2017
· Komentarze(1)
Okoliczne drogi opanowały dziś jednoślady. Ze względu na rozpoczęcie sezonu motocyklowego w Gryficach całe multum tych maszyn mijało mnie po drodze. Ale wszelkiej maści dosiadaczy rowerów też nie brakowało - od chłopca z opiekunem mijanych tuż po wyjeździe z domu, poprzez mocną grupę na szosach wyprzedzającą mnie w Stuchowie (jak mnie zawsze bawi "dawaj z nami!" "łap się na koło!" Tak, tak chłopcy, już się łapię, od razu. Ale do domu to mnie odholujecie później, nie?), na towarzyszu kilku km między Truskolasem a Golczewskim rondem skończywszy.
Za Gryficami postanowiłam skręcić dziś na Trzygłów, w nadziei, ze tamtejsza droga wygląda lepiej niż ta przez sam Kołomąć. Nie, nie wygląda. Później jeszcze wydawało mi się, że ktoś wspominał o zrobionej drodze na Truskolas - i znów - wydawało mi się. Droga typu "między dziurami bywa asfalt", a później gdy już asfalt, owszem, był, to ten najgorszej jakości z dużymi kamyczkami, po którym jedzie się jak po tarce, a opona zdaje się przyklejać do nawierzchni. Ale trasa miła, malownicza. Następnym razem może z Gryfic pojadę normalnie na Płoty i tam dopiero wskoczę na tę do Golczewa? To powinno pozwolić ominąć większość słabych kawałków.
Wyjechałam dziś o godzinę za późno - do Kamienia Pomorskiego pomorskiego dojechałam już z wiatrem w twarz (którego wcześniej nie było i którego miało nie być. Był. Nad morzem jest zawsze). Na moich oczach wiatraki zaczynały z wolna ruszać i rozkręcać się niemrawo. Ale było dobrze. To znów najdłuższy dystans od niemal dwóch lat. Dobrze wrócić na trasę.
Z obserwacji przyrodniczych dziś tylko chmurki, obłoczki - takie mięciutkie, jak naklejone na cukierkowy błękit nieba - coś pięknego!
Endo
Za Gryficami postanowiłam skręcić dziś na Trzygłów, w nadziei, ze tamtejsza droga wygląda lepiej niż ta przez sam Kołomąć. Nie, nie wygląda. Później jeszcze wydawało mi się, że ktoś wspominał o zrobionej drodze na Truskolas - i znów - wydawało mi się. Droga typu "między dziurami bywa asfalt", a później gdy już asfalt, owszem, był, to ten najgorszej jakości z dużymi kamyczkami, po którym jedzie się jak po tarce, a opona zdaje się przyklejać do nawierzchni. Ale trasa miła, malownicza. Następnym razem może z Gryfic pojadę normalnie na Płoty i tam dopiero wskoczę na tę do Golczewa? To powinno pozwolić ominąć większość słabych kawałków.
Wyjechałam dziś o godzinę za późno - do Kamienia Pomorskiego pomorskiego dojechałam już z wiatrem w twarz (którego wcześniej nie było i którego miało nie być. Był. Nad morzem jest zawsze). Na moich oczach wiatraki zaczynały z wolna ruszać i rozkręcać się niemrawo. Ale było dobrze. To znów najdłuższy dystans od niemal dwóch lat. Dobrze wrócić na trasę.
Z obserwacji przyrodniczych dziś tylko chmurki, obłoczki - takie mięciutkie, jak naklejone na cukierkowy błękit nieba - coś pięknego!
Endo