Praca

Wtorek, 6 lutego 2018 · Komentarze(0)
Chyba powoli dopadło mnie zmęczenie. Zaszły tydzień chorowałam, w weekend wlazłam na Śnieżkę, w tym tygodniu szukam wymówek od siłowni i trenażera. I doszłam do wniosku, że od połowy grudnia idę jak buldożer i czas dać sobie chwilę wytchnienia. Nie zasiadam przecież na kanapie z chipsami i piwem, a zajechać się jeszcze przed początkiem prawdziwego sezonu, to słaby pomysł. 
Wczoraj przyszedł najważniejszy skrawek różowego materiału na długo. O tym, jak ważny, piszę TU

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.